Przystanek miłości
Dla Ciebie...dokończenie części pierwszej-Bursztynowego ptaka.
Przystanek miłości
cel naszego lotu,
już do końca w szczęściu
bez smutków, kłopotów.
Miejsce tak przepiękne
bajeczne, przyjemne
Tylko miłość-szczęście
smutków w nim nie będzie.
Tu zostaniemy
by dni w miłości spędzać
dom nasz zbudujemy,
kwiatów nasadzimy.
I poczekamy
aż los,
dar z nieba przyniesie
małe pociechy-
Nasze dzieci...
Teraz mam tylko marzenia, chodź ja dla Ciebie jestem tylko kolegą.Wierzę że kiedyś będziemy razem...
autor
Cameleo
Dodano: 2008-09-04 15:48:00
Ten wiersz przeczytano 886 razy
Oddanych głosów: 21
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (11)
Przepiękny... rozmarzony i pełen ciepła wiersz...
W ogrodzie zapomnienia
Leżę sama
Bez cienia zmęczenia
Na twarzy
Przede mną brama
Zarośnięta winoroślą i krzewami
Brak na nich liści,
Ich gałązki pokryte cierniami.
Wydaje się odległa,
Choć jest tak blisko,
Chce bym pokusie uległa,
Zatraciła wszystko.
Boję się przez nią przejść,
Choć to jedyna droga ratunku;
Pragnę tam wejść:
-Do świata, w którym mogę odnaleźć radość-
W jednym pocałunku.
Ścieżki do szczęścia są kręte,
Lecz, gdy jesteś już blisko celu,
Odnajdujesz w sobie siły niepojęte-
Tak, jak przed tobą znalazło już wielu.
Wstaję więc z odrętwienia,
I przedzieram się przez chaszcze,
Ranią mnie ich kolce,
Gryzą- pełne zębów paszcze.
Nie poddaję się jednak,
Muszę skończyć ten kabaret-
Dotrzeć do prawdy sedna,
Zrzucić z oczu wstrętną marę,
Która wzrosła ogromna, niepojęta, niezmienna…
Jeszcze tylko kilka kroków,
Od poznania prawdy mnie dzieli,
I choćbym nawet miała dotrzeć tam po zmroku,
Nie przeszkodzą mi nawet stróżujący anieli.
Idę wciąż przed siebie,
Widzę już jej kłódkę i żelazne okucia,
Ach, gdybym miała więcej śmiałości,
Byłabym prawie w niebie,
Lecz ciągle chowam przed światem moje uczucia.
Stanęłam przed życia bramą,
Zamkniętą na cztery spusty;
Istnieje tylko jeden sposób,
By otworzyć tę cieśń zaryglowaną,
Potrzeba tylko odrzucenia
Nieśmiałości chusty.
Zamkiem jest serce,
Kluczem- słowo kocham,
Jestem w lekkiej rozterce;
I w ukryciu szlocham.
W końcu zbieram się na odwagę
I zaklęcie wypowiadam,
Odpadają metalowe klamry,
Potężne okucia, ale ja- nie padam.
Widzę jasne, po drugiej jej stronie promienie
-Prawie mnie oślepiają,
Ma dusza pełna radości, odrzucam cierpienie,
Moje uczucia rozkwitają.
Ukazuje się przede mną krajobraz radosny,
Przestępuję więc dalej jeszcze kilka kroków,
Ptaki świergoczą- jest pełnia wiosny,
I pomyśleć, że czekałam na to prawie pół roku..
Jeśłi to tylko marzenia niech się spełnią bo są
tak piękne ,ciepłe podoba mi sie też optymizm z
jakim piszesz czekasz .
urzeka otwartość i prostolinijność - tak tu
optymistycznie i z przyszłością... oby sie spełniło.
Optymistyczne, śliczniutkie zakończenie. Niech się
spełni, co wymarzyłeś.
choc trudno o miejsce z dala od trosk i smutkow to
wierze jednak ze Ty je znajdziesz...wiersz zaiste
rozmarzony....powodzenia..
z przyjemnością przeczytałam drugą część - tak będzie
skoro marzysz i wierzysz -wiersz pełen
optymizmu,ładny
podoba mi sie bardzo....bardzo dobre zakończenie..to
jeszcze bardziej wzobaciło wiersz....słowa są pięjne i
mają w sobie moc, która dzieła na czytelnika..ale o to
tu własnie chodzi:)brawo!
Pięknie i poważny w sensie obraz przepełniony wiarą
Rozmarzony ładny wiersz Brawo!
Jejka, jak pięknie:) Strasznie sie rozmarzylam.... :)
Malo masz optymistycznych wierszy. Ten z wielka wiara
napisales. Powodzenia.