Ptaków śpiew...
Zadzwonił telefon.
Dzwoniła koleżanka z bardzo smutną
wiadomością.
W nocy niespodziewanie odeszła do Pana
koleżanka z Grupy modlitewnej.
Zapraszała do kościoła na różaniec
za zmarłą Julitę.
Codziennie cała grupa zbierała się
w kościele o wyznaczonej godzinie,
aż do dnia pogrzebu.
W ostatni dzień przed pogrzebem
w tak zwaną "Pustą Noc" modlitwa
trwała dłużej.
Wróciła do domu bardzo zmęczona.
Jeszcze wieczorem przygotowała
na pogrzeb ubrania w kolorze czarnym:
sukienkę, buciki, woalkę.
Położyła się w końcu i mocno
zasnęła snem sprawiedliwych.
Nad ranem około godziny trzeciej,
obudził ją głośny śpiew ptaków.
Nie wiedziała co się dzieje.
Wstała i wolnym krokiem ruszyła
w kierunku skąd rozlegał się śpiew.
Wyszła na taras, a tam na balustradzie
siedziało stado rozśpiewanych ptaków.
Były to kosy a właśnie takie
nazwisko nosiła śp. Julita.
Pomyślała to zapewne Julita przyszła
podziękować za modlitwy za Nią wznoszone...
Komentarze (42)
Któż to wie jak to jest...wydaje mi się, że wszystko
jest możliwe. Wspaniale opisałaś Gabi, serdecznie i
wiosennie Cię pozdrawiam :)
Takie niezwykłe historie są prawdziwe i wierzę że to
właśnie ona w ten sposób podziękowała:)
Pozdrawiam serdecznie:)*
Wszystkim, którzy zaglądali
do moich archiwów, bardzo dziękuję
i pozdrawiam serdecznie:)
Drodzy Poeci:
APART-ON
Joasiu/Sisy89/
Robercie/tarnawargorzkowski/
Renatko-Sz-Z,
dziękuję bardzo
za czytanie, odwiedziny,
komentarze, pozdrowienia,
punkty. Miło Was widzieć.
Życzę miłego dnia.
Pozdrawiam serdecznie:))))
Augustyn powiedział: „Kto dobrze śpiewa, dwa razy się
modli”...więc może śpiew ptaków to rodzaj nieustającej
modlitwy naszych braci mniejszych?
Niezwykła historia.
Pozdrawiam ciepło GabiC :)
wzruszająca historia
Wspaniała historia.
Pozdrawiam serdecznie :)
Niezwykła historia. Coś w tym jest, wierzę w siłę
modlitwy.
Pozdrawiam :D
Dobranoc kochani Poeci.
Dziękuję za zajrzenie,
czytanie, Wasze refleksje.
Do zobaczenia na ścieżkach poezji.
Życzę szczęśliwej, dobrej nocy
a sny niech będą kolorowe.
Pozdrawiam Was serdecznie:)))
Z ptasim jakby weselem to i ja się spotkałam nad
ranem. I wierzę w przeczucia.
Też wczoraj o 18 słyszałam cudny śpiew jednego ptaka,
przy cmentarzu. Dusze dają nam znaki, wierzę w to
.Pozdrawiam z podobaniem
Całe szczęście, że pani Julita nie nazywała się np.
Kowal.
Az mnie zmroziło...pozdrawiam;)
Ciekawa historia podszyta dreszczykiem...pozdrawiam
Gabiś :)
Super napisane i nawet smutny poniekąd temat jest
przedstawiony z nutką ciepła. Ja też od początku roku
staram się odmawiać różaniec zapewne mam intencje. A
co do odejść to jest takie naturalne, choć smutno że
niewielu jest chętnych na zastąpienie tych których już
nie ma. Pozdrawiam z plusem i uśmiechem:))