Ptaków śpiew...
Zadzwonił telefon.
Dzwoniła koleżanka z bardzo smutną
wiadomością.
W nocy niespodziewanie odeszła do Pana
koleżanka z Grupy modlitewnej.
Zapraszała do kościoła na różaniec
za zmarłą Julitę.
Codziennie cała grupa zbierała się
w kościele o wyznaczonej godzinie,
aż do dnia pogrzebu.
W ostatni dzień przed pogrzebem
w tak zwaną "Pustą Noc" modlitwa
trwała dłużej.
Wróciła do domu bardzo zmęczona.
Jeszcze wieczorem przygotowała
na pogrzeb ubrania w kolorze czarnym:
sukienkę, buciki, woalkę.
Położyła się w końcu i mocno
zasnęła snem sprawiedliwych.
Nad ranem około godziny trzeciej,
obudził ją głośny śpiew ptaków.
Nie wiedziała co się dzieje.
Wstała i wolnym krokiem ruszyła
w kierunku skąd rozlegał się śpiew.
Wyszła na taras, a tam na balustradzie
siedziało stado rozśpiewanych ptaków.
Były to kosy a właśnie takie
nazwisko nosiła śp. Julita.
Pomyślała to zapewne Julita przyszła
podziękować za modlitwy za Nią wznoszone...
Komentarze (42)
Aż mam ciarki na plecach Gabrysiu. Ja w to wierzę
Nieraz doświadczyłam podobnych znaków że są tu z nami
Pozdrawiam cieplutko
Piękna, wzruszająca historia!
Serdecznie pozdrawiam
Wzruszające i ciekawe. Pozdrawiam
Witaj,
jedna z takich historii o których krążą długo
opowieści./+/
Pozdrawiam .
ciekawe. bardzo.
Przypadek?
Pozdrawiam
Piękna i wzruszająca historia...
Ja wierzę, że to nie przypadek...
Mój śp. Tata uwielbiał sroki, które po jego śmierci
nieustannie mnie odwiedzają...
A tak marginesie, kosy to super ptaszki! Kocham ich
ruchliwość i pracowitość w szukaniu robaczków, hehe i
fletowe gwizdy (akurat teraz się zaczęły). Lubię
prawie jak krukowate :-)
Pozdrawiam ciepło, Gabi :)
plusik:)
Wzruszająca i nieprawdopodobna historia. Pozdrawiam
serdecznie, pomyślności:)
Wierzę w takie opowieści.
Z pewnością jest coś co dotyczy bliskich nam zmarłych
i co trudno nam czasami racjonalnie wyjaśnić.
Pozdrawiam Gabi
Marek
Niesamowita opowieść,
pozdrawiam serdecznie,
Gabrysiu.
Nieziemska przygoda. Miłego dnia GabiC:)