"pusta woda"
wydobywam się
od wczesnej wiosny do dziś
bezowocnie
choć pora zbiorów dawno minęła
piwnica pusta
na strychu stary kurz
wydobywam się
zawsze pod prąd
spod ciężkiej ręki ojca i matki
od siedmiu boleści
i dzieci przyklejonych do ścian
na słowo
żółć z żółci i czas
aż dojrzeją
rozbełtując niebo zalegające w kałużach
po brudny zmierzch
i ptaki strącone patykiem
z mułu i wspomnień światła
lepią nowe skrzydła i wschód
który zwróci im cienie
Komentarze (21)
Krew z krwi, kość z kości i żółć z żółci.
Świetne.
Nie sposób pomylić Autorki z kimkolwiek innym.
Nie sposób.
Wydobywaj się Peelko, czego z serca życzę, chociaż nie
będzie to łatwe, po tak różnych traumach życiowych,
rodzinnych.
Mocny wiersz w przekazie, który się czuje.
Pozdrawiam.;)
Człowiek wyzuty z sił - dobrze, gdy wie, że wysiłki
nie poszły na marne...
Wspaniały wiersz i godna podziwu wrażliwość. Mam
jedynie problem z fragmentem o żółci, trudno mi go
"wpasować".
Ładny wiersz... podoba mi się pierwsza strofa i trzy
ostatnie. Głębokie przemyślenia i śliczne metafory.
Pozdrawiam.
Ciężki los dyktował ten wiersz, cóż mogę po
przeczytaniu - jedynie napisać, że wiersz aż krzyczy o
złych rodzicach. Powiadają, że zły może być tylko
pies, ale życie mówi, że jest inaczej.