Pustelnica
Tam, w głębi lasu, gdzie promyczek słońca
na leśną ściółkę nieśmiało opada,
w drewnianej chatce piękna Pustelnica
mieszka – i o niej pieśń z dziada
pradziada
śpiewa Emuna i jej okolica.
I pieśń–legenda z ust do ust płynąca
przez pokolenia mocą aksjomatu
w umysłach ludzi nowe prawdy szerzy,
i nikt już nie wie czy Piękna zza
światów
istnieje oraz czy warto w nią wierzyć.
Niejeden śmiałek, pragnący wyjaśnić
źródło legendy i prawdziwość baśni,
wyruszył w drogę. Zalany gęstwiną
lasu, szedł, błądził, bez śladu
przepadał.
Więc gdy kolejny młodzieniec zaginął
wioskowych mędrców zebrała się Rada.
Dwunastu starców przy dębowym stole
siedzi, rozmyśla, drapiąc się po czole
radzi burzliwie – kogo pośród braci
wysłać do lasu i przy tym nie stracić.
Wtem jeden z mędrców wychyla się z tłumu
i głoś zabiera: „Wyślijmy Marcela!
Chłopiec to głupi, niespełna rozumu!”
I zdanie mędrca pół Rady podziela.
„Poślijmy głupca” – krzyczą pozostali-
kiwają głową na znak aprobaty-
„Nikt bez Marcela nie poniesie straty,
i któż nad losem jego się użali”!?
I rzeczywiście – kiedy Marcel jechał
bez trzosa w ręku, sam, w podróż
nieznaną,
nikt go nie żegnał, we wsi nie płakano,
zniknął - i fakt ten przeminął bez echa.
Lecz kiedy wracał, widząc go w oddali
zbiegli się wszyscy z całej okolicy,
„Coś widział w lesie, gdzie
byłeś?”-pytali-
„Mów na o dziwach i o Pustelnicy”!
A Marcel usiadł, i gdy trochę jadła
dostał i kiedy zrobiła się cisza,
jął głośno, wyraźnie aby każdy słyszał,
snuć opowieści o leśnych widziadłach.
.
Gdym tylko – zaczął – minął bramy boru,
trzy dni, dwie noce szedłem bez
wytchnienia,
I gdy tak szedłem robiło się ciemniej,
i las nabierał tak ciemnych kolorów,
że w czarną otchłań zdawał się
zamieniać.
Ja ciągle szedłem, i ta ciemność we
mnie,
W ciało i w duszę zdawała się wrastać,
Aż dnia trzeciego, na leśnej polanie
dojrzałem chatkę, a obok – niewiasta!
Wiatr lekki dmuchnął, spojrzała w mą
stronę
wzrokiem spokojnym, pięknym
niesłychanie.
Twarz miała jasną, włosy rozpuszczone,
wyraźne rysy, dłoń białą, a na niej
siedziała sowa, a na drugiej dłoni
gołąbek biały, natomiast w koło niej
zwierzęta – u stóp spoczywał lew z wołem
a w górze orzeł nad niewiasty czołem
wzlatywał dumnie. Wtem ta do mnie powie:
„Widzisz Marcelu? To moi świadkowie:
lew, wół i orzeł, ty jako posłaniec
powiesz coś widział na leśnej polanie”.
Tu Marcel zamilkł, zaprzestał spowiedzi
kiedy ostatni słuchacz na odchodne
rzekł: „Piękne bajki, lecz mędrców
niegodne,
pewnie przycupnął pod sosną strzelistą
i trzy dni przespał, a nam tutaj bredzi.
Wioskowi mędrcy! By nieoczywistą
dla pięciu zmysłów odkryć rzeczywistość,
na misję ślecie najgłupszego kmiotka
by Pustelnicę legendarną spotkał.
I nim wyruszy po dowodów dary
wiadomo z góry – nie dacie mu wiary.
Komentarze (1)
hmm refleksyjne