Pytam, dlaczego…
W samotnych chwilach
Gdzieś, między spokojem a szaleństwem
W pustej szklance mieszam
Prawdę z kłamstwem
Myśli, jak krople deszczu
Na tle wody rodzą się
Lecz jedna, drugą niszczy
Niekiedy jednak ułożą się w czystej
harmonii
Rodząc najcenniejsze słowa
Gdzieś na pustyni, zagubiłem się
W ciemnościach szukam bramy
Bramy, przy której mógłbym klęknąć
I prosić byś swą twarz mi ukazał
Siedzę w cienia kącie
Myślami pokój okrążając nie raz
I jak więzień szukam wyjścia
Lecz nie widzę drzwi
Pytam, czemuś mnie Panie, opuścił
Czemu w tej ciężkiej chwili
Nie wyciągnąłeś do mnie swej ręki
Nie prosiłem, cię o góry złote nigdy
Od siebie mało dawałem, wiem
Ale zawsze twe słowo
Starałem się przestrzegać
I nie jestem złym człowiekiem
W porównaniu do innych
I czemu tak jest
Kto zerwał jabłko
Zostanie mu skradzione
Choć tyle jabłek wciąż jest na drzewie
Dlatego, że tak po porostu tak jest
łatwiej
Co noc, wpatruje się w gwiazdy i nic nie
widzę
Milczą w blasku, ludzkich marzeń
Czy wierzyć mam, w przeznaczenie
Czy sens ma moje cierpienie
Chmury, nie układają się w znaki
Wszystko, tak tajemnicą odziane
Pytam czemuś mnie Panie, opuścił
Czemu w tej ciężkiej chwili
Nie wyciągnąłeś do mnie swej ręki
Komentarze (1)
Smutny wiersz. Ja też wiele razy pytałam o to Boga.
Trzymaj się, z czasem wszystko się ułoży.