Rodzina
- Spójrz sąsiadko. Z oddali.
Twoja chałpa się wali…
- Nic się nie martw, mój Heniek
ma w woreczku kamienie,
pierwsza córka Walerka
nosi piasek na nerkach,
że nie wspomnę o Marku:
on ma zwapnienie barku,
no i jeszcze syn Maniek,
ten ma wodę w kolanie.
Gdy się zbiorą do kupy
- zrobią remont chałupy.
autor
anna
Dodano: 2022-03-24 12:41:42
Ten wiersz przeczytano 3008 razy
Oddanych głosów: 87
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (55)
Własne materiały budowlane na pewno nie zdrożeją :))
Miłego weekendu :)
Świetne :-)
Pozdrawiam ciepło :-)
:)
Świetny Aniu :)
Dziekuję za roześmianie :)
Pozdrawiam z uśmiechem :)
Ha, ha, ha!!!
hihihi.. rozweseliłaś mnie Aniu, choć osobą chorym nie
do śmiechu. Pozdrawiam serdecznie :)
Leciutko z inteligencją i smakiem. Pozdrawiam z
uśmiechem:)))
Uśmiałam się po pachy :)))
Dodałabym gwoździe z biodra babci z pewnością się
przydadzą i złote zęby dziadka, gdy zabraknie kasy na
remont dachu.
Rodzina ma wszelki materiał na budulec potrzebny do
życia.
:))
Dzięki za uśmiech, fajny, wesoły wiersz, można rzec, z
czarnym humorem.
Pozdrawiam serdecznie, Aniu.
P.S Przypomniałaś mi mój stary, też jajcarski wiersz,
w podobnym klimacie, kiedyś był na beju, a został
jeszcze gdzieś, choć tam zebrał baty, jako gniot, ale
to tylko wierszyk dla śmiechu, a poza tym gusta są
różne...
Pozwolę sobie go wkleić
*******
PRZYSZŁA BABA, CZYLI ŻART W OPARACH ABSURDU
Przyszła baba do doktora
I sypnęła mu po oczach -
Piaskiem, który leżał w nerkach.
Rozsypany pod kamieniem.
Kamień trafił prosto w biurko,
Żeby nerkom mogła ulżyć.
Później, gdy zaczęła kasłać
Zęby na podłogę spadły.
Zatem się schyliła po nie,
Gdy jej nagle krzyż zapłonął
Z bólu i coś w nim chrupnęło,
Chyba problem z którymś z kręgów.
Kiedy znowu się odgięła -
To poczuła w gardle serce
Migoczące bezustannie,
Które przez sień uciec chciało.
Przestraszona, aż usiadła
Na kozetce, by dech złapać,
Wody wypić ze dwa łyki,
A ciśnienie wnet obniżyć.
Wtedy lekarz się nią zajął
I usunął resztki piasku.
Relaks także jej zalecił,
Seks przepisał po obiedzie
I obiecał babie nawet,
Że odwiedzi, by naprawić
Jej stan zdrowia, dając relaks -
Kiedy będzie czas miał w przerwach.
Baba rada, bo choć chora
To do figli zawsze skora.
Mężów czterech już przeżyła,
Chociaż skrzypi, jeszcze w sile...
Bo tak w życiu często bywa,
Że pozory jednak mylą.
Lekarz kreskę na kimś stawia,
A on żyje długie lata
:-)) Ekipa co się zowie.
Pozdrawiam :-)
Super
Pozdrawiam serdecznie;)
Podoba mi się żartobliwy ton wiersza:) Dzięki za
uśmiech. Pozdrawiam serdecznie
A to dobre, świetny, pozdrawiam ciepło i ślę
serdeczności.
Jak są "tacy" w rodzinie
to rodzina nie zginie. :)))
Uchachałaś Anno, dzięki.