rozsypane listy...
Rozsypałam dzisiaj listy
te pachnące…te od Ciebie
każdy czytam kilka razy
nie chcąc ronić słów zbyt wiele…
Rozpocząłeś pisać porą,
kiedy z drzew spadały liście
ale było w nich tak ciepło,
i subtelnie …uroczyście.
Gdy potrząsam delikatnie
sypią z nich się złote pyłki,
mam wrażenie, że to zwiewne
i tęczowe z łąk motylki…
Między słowa chętnie patrzę,
by pozbierać podarunki
lekki dotyk, uścisk dłoni
serca piękne…pocałunki.
Zapisany jest tam błękit
i podróże gdzieś w nieznane,
wtedy bierzesz mnie za rękę
patrzysz w oczy roześmiane…
Nową co dzień niespodziankę
mi wymyślasz, mój Kochany,
ja z podziwu chwytam oddech
i czas nie jest rozbiegany…
A mądrości ile w Tobie!
I jak chętnie się nią dzielisz.
Szepcząc kilka słodkich słówek
umiesz serce rozweselić…
Noc z gwiazdami jest mi miła
nic nie szkodzi, że zmęczona
czeka na mnie już kolacja
i troskliwe Twe ramiona…
A więc wznieśmy już kieliszki
w czerwień wina zapatrzeni,
ponad niebem dam Ci różę,
bo tych odczuć nie chcę zmienić…
Z podziękowaniem :)))
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.