Rymowanka o kartoflu [ dla Tomcia]
pamiętasz te zapachy z dzieciństwa
na polu pustym pieczone kartofle
w pocie czoła naci widłami
wytrząchiwanie
kopczyków szeregiem stojących formowanie
a gdy praca była skończona
nać wytrząchnięta w kupki ułożona
zapałki w dziecinne ręce się brało
od kupki do kupki się biegało podpalało
październikowe słońce za las się kryło
niebo zimne czerwienią krwawiło
ogniska jak wulkan dymy wyrzucały
w ich popiołach ziemniaki się opiekały
kijami upieczone bulwy dziatwa
zgłodniała
z popiołów ognisk z radością wyciągała
przerzucała z ręki do ręki kartofel
upieczony
z łupiny obierała dmuchała solą
posypywała
a jak smakował rzecz wprost nieopisana
nęcił swym swędem na wpół zwęglonym
wiatr aromat jego lekko zdmuchiwał
a on w jesienne chmury z dymem ulatywał
nie smakuje dziś tak podany do stołu
choć może to być nawet kartofel pieczony
nie ma on w sobie tej dawnej nuty
dziecinnych bajkowych radości szalonych
Komentarze (2)
wiersz piekny ...pamietam ....jeszcze sól tata kazał
sobie przynieść...w końcu człowiek ze wsi jest i to
jest piękne....pozdrawiam
ognisko i pyrki pamiętam na obozach harcerskich
:)nieopisana/spacja się wkradła/ :)