samotność
Ręce oderwane
od całości
Rozbite okulary-oczy
niewidzące
Serce z zapałek
ułożone na stoliku
I ONA
W pięknie swym
ordynarna,okrutna
SAMOTNOŚĆ
Skazywała Cię na długie
godziny oczekiwania
na coś
co nigy nie zapukało
nigdy nie miało przyjść
Śmiała się z Ciebie
i drwiła
upajając ogromem swej
podłości
Oddawała Ci się
każdej nocy
w każdej dnia minucie
Przyjmowałeś to wszystko
w milczeniu
I czasem tylko
obłąkany z nadmiaru
rozkoszy
W chwilach szczęścia
które bolało
aż do granic rządzy
Krzyczałeś
by wyniosła się
i nie wracała już nigdy
Groziłeś
że jak tego nie zrobi
zabijesz Ją
A największy absurd
tkwił w tym
że
Kochałeś Ją
mimo wszystko
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.