Samotny dotąd chodziłem...
Samotny dotąd chodziłem
pozbawiony kropelki miłości
w misce szyderstwa wciąż brodziłem
szukając zapomnienia mej złości
Zapominając o życia esencji
upadałem i upadałem do grobu ciemności
bliski byłem zła kwintesencji
nie myśląc o ludzkiej jedności
Światełko się jednak zjawiło
poprzez bezduszną mgłę zaświeciło
moje stroskane serce poprawiło
i nowe życie poświęciło
Teraz jestem pewny chwały
i nigdy w życiu nie chcę,
aby inne serca mego się bały...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.