Sanatoryjna impresja
Pod oknem komoda z lustrem
na niej wciśnięty w okienną zasłonę
laptop
stukają palce
ale spojrzenie błądzi za okno
myśli spowijają
biały pień wysokiej brzozy
złota korona
lśni czystością
w niej drżą radośnie
swoją zielonością małe listeczki
jak pomalowane świeżą akwarelą
rozrobioną poranną rosą
na werandę przyleciała sikorka
wstał rześki
jesienny dzień.
Za ścianą słychać prysznic.
Basia włączyła radio,
Danusia już zaścieliła łóżko.
Czas na zabiegi.
Komentarze (15)
znam to zycie bywa rózne
ciekawie i obrazowo, dobre życie :-)
Wyczuwam w Twoim wierszu wielki spokój, opanowanie i
pogodzenie z rytmem wybijanym przez życie. Pozdrawiam.
Zapisana chwila życia.
Kiedyś będzie się do niej wracało, jak do ogrodu,
którego już nie ma, żeby usiąść w cieniu i oczami
wyobraźni odszukać taką chwilę.
"wstał rześki
jesienny dzień."
Życzę przyjemnych spacerów w takie dni,
służę swoim ramieniem:)
A zdrowie najwazniejsze i tego życzę zawsze :)
...od pewnego czasu brzozy kojarzą mi się nie z
leczaniem ani odpoczynkiem tylko za śmiercią...
Twój wiersz przypomina mi, mój pobyt w Ciechocinku.
Za oknem brzozy i sosny, ptaki, na stoliku laptop.
Wiem co znaczy rozłąka z rodziną:(
Życzę rychłego powrotu do zdrowia.
Serdecznie pozdrawiam:))
Ładne metafory, ta sikoreczka wspaniała:)
Miły w odbiorze wierszyk, pozdrawiam-:)
Świetny. Cieplutko pozdrawiam
piękno można zobaczyć wszędzie :-)))))
pozdrawiam życzę zdrowia .
Wyrwać z domu nas może szwankujące zdrowie lub choćby
wczasy w górach czy nad morzem.
Gregcem, cień jest tam gdzie słońce, zależy kto na co
zwraca uwagę.
Właściwie, to, akurat nie jest sanatorium, tylko
szpital z zamkniętym oddziałem rehabilitacyjnym,
o tej porze roku bez zewnętrznego natłoku
wczasowiczów,
nie ma wieczorków zapoznawczych, bądź innych
kulturalnych zorganizowanych zajęć, obcowanie tylko z
przyrodą i... przesympatycznym, profesjonalnym
personelem:)
Wszystkie cienie pozostają poza.
Pp - dziękuję, masz rację, świadomość wyleczenia jest
najistotniejsza, jest przewodnią myślą pozytywnego
odbioru i poddania się zabiegom:)
Sanatorium. Najpierw pustka. Nie znamy się jeszcze my
- pacjenci. Umeblowanie podobne we wszystkich
pokojach. Z tęsknotą patrzę na dalekie drzewa za
oknem. Czy pozwolą mi na spacer i kiedy to będzie?
Laptop. Tylko on łączy mnie ze światem. I wiem, że
kiedyś tam do wolności, do zdrowia, wrócę i napiszę
ten wiersz.
Jurek
nic nie piszesz o "sanatoryjnym cieniu" może dopiero
jesteś tam od wczoraj?