Seans życia
Gaśnie światło,
zapada cisza.
Na ekranie pojawiają się
pierwsze sceny,
muzyka...
Rozglądam się wokół
i widzę znajome twarze:
on, ona, oni...
Lecz czuję tak,
jakbym była sama
na seansie życia.
Zapadam się w Fotel.
Odpływam.
Nagle,
przebudzona
czuję, że opieram głowę
na twoim ramieniu.
Unoszę się i
spoglądam w twoje oczy
- nic nie słysząc -
choć coś do mnie mówią.
I znów
zatapiam się miękko
w ciebie
i w fotel.
Zasypiam,
czując zapach perfum.
A ty?
Trzymasz w dłoniach szklankę
- próbując zająć ręce -
obracasz ją palcami.
Tak bardzo
chciałabym poczuć
ich ciepły dotyk.
Jak mam powiedzieć
kocham?
Wiedząc, że
nie możesz
należeć tylko do mnie?
Czy wolno mi marzyć?
Czy mogę czerpać radość
z chwil,
które nie należą do mnie?
Toczę walkę,
ciężką walkę
myśli i gestów
- ciekawa -
na ile mi pozwolisz?
Jak daleko
mogę się posunąć?
Koniec!
Na ekranie pojawiły się
napisy...
Muzyka...
Zapalono światło...
Stchórzyłam.
Znów jestem w punkcie wyjścia,
a przecież
szczęście
było tak blisko.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.