Sen
Tak tu pięknie.
Wszystko inne jest zupełnie.
Kwiat przy kwiecie.
Źdźbło przy źdźble.
Wszystko to leniwie,
W rytm wiatru kołyszę się.
Poza horyzont,
Gdzie oczy nie widzą.
Tutaj, stąd,
Te pola milczą.
Tylko wiatr gra,
Za struny ciągnie,
Piękna melodia ta,
Wędruje samotnie.
Idę boso przed siebie,
Nic więcej nie potrzebuje.
Kilka chmur na niebie,
I słońce które ciepłem ujmuje.
I ono jedno samotnie,
Stoi tu, na pagurku ziemi,
Liściami szeleści markotnie,
Drzewo pokryte obłokiem zieleni.
Usiądę tu, przejęty widokiem,
Który za serce chwyta.
By ogarnąć wzrokiem,
To, co mi lekko umyka.
Uważnie sie przypatruje.
Niby pustce zupełnej.
Oczami wędruje.
I duszą też nie mniej.
Zanużam dłonie,
W delikatnej czystej trawie.
I czuje jak tone,
To sen na jawie.
Zatracam się w tym,
Nie żałuje radości,
W głowie układam rym,
O tej pięknej nicości.
Tu gdzie wszystko umarło a żyje,
Nagle dzieje się rzecz niecodzienna,
Zdumienia nie kryje.
Myśle że to iluzja senna.
Tuż przede mną, trawe skubie,
Płochliwie spoglądając nieraz,
Z zakręconym rogiem na czubie,
Ogromny, śnieżnobiały pegaz.
Komentarze (1)
Przepiekna, czarodziejska opowiesc o zyciu i smierci.
Pozdrawiam cieplo+++