Sen o kochanku
Obudził mnie rano
Jego słodki pocałunku smak
Znów nazwał mnie ukochaną
Poczułam jego oddechu lekki wiatr
Jego dłonie ciepłe, drżące
Przesuwały się po moim ciele
Usta wilgotne i gorące
Dawały rozkoszy tak wiele
Szepty ciche… namiętne
… bezwstydne słowa…
Duszę mi nimi wypełnił
I napełniła się nimi moja głowa
Serce tak biło radośnie
Oddech nagle przyśpieszył
Ręce wędrowały zazdrośnie…
Ten poranek tak mnie ucieszył
Chciałam go zobaczyć, otworzyłam oczy
By ujrzeć kochanka w ten cudowny dzień
Lecz widok był smutny i bardzo mnie
zaskoczył
Kochanka nie było… to był tylko sen
z takiego snu żal się budzić...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.