Sen posła
Panie prowadź mnie przez życie
Godnie i omijając klęski znakomicie
Tylko mi powiedz czemu nie odpowiadasz
Czemu swój naród na takie klęski skażasz
Czemu na żadne pytanie nie znajduje
odpowiedzi
Czemu za oknem widzę jak ktoś w śmietniku
siedzi
Powie ktoś jego wina lecz czy jego
Czy może pana możnego
Limuzynami co się rozwozi
A jak by stracił czy to mu grozi
A niech straci właśnie teraz
I co zrobi on oczy przeciera
Takiego świata on nie zna
O nim słyszał tylko w pieśniach
Tu za podpis nic nie dostanie
A długie czekanie jest wręcz karane
Bez wsparcia i pieniędzy
Niech pożyje trochę w polskiej nędzy
Niech zobaczy jak tu żyją
Chociaż brudni czysto
„gniją”
Bo fizycznie umorusani
Lecz duchowo nie skalani
W jego życiu zawsze było odwrotnie
Wszystko pięknie a w sercu podle
Ze snu tego się właśnie budzi
Czy pomyśli czy się tak potrudzi
Bo już plan ma przygotowany
Wygrywa wybory rzuca ustawami
Lecz przez innych powstrzymany
Wraca do życia popieranego finansami
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.