Shopping
spotkałem cię tutaj w galerii
handlowej i niby przypadkiem
przymierzałaś eleganckie pantofelki
przyglądałem się ukradkiem
kolorowe torebki puszyły się na półkach
paseczki skórzane skrzyły jadowicie
wkładałaś filuternie na wąskich stołkach
buciki na zmysłowych obcasikach
ekspedientki czujnie wyprężone
zazdrośnie patrzyły na uśmiech promienny
pudełeczka równo ułożone
pakowały do toreb pojemnych
idąc powoli długą świetlistą aleją
odprowadzałem cię potem do auta
na wystawach diamenty jaśnieją
i wszystkie klejnoty których jesteś warta
Annie...
Komentarze (6)
Piękny wiersz i dedykacja :)
Pozdrawiam serdecznie :)
"patrzyły z zazdrością na wzrok Twój promienny"
patrzyć na wzrok brzmi "niefajnie"
prędzej np. na "uśmiech promienny" ale wyżej masz już
"uśmiech" więc trzeba by było coś "wygładzić".
Wierszyk zawsze można dopracować:)
"I odprowadzałem Cię potem do auta
idąc powoli długą lustrzaną aleją
na wystawach diamenty lśnią
i wszystkie klejnoty których jesteś warta"
W tej ostatniej zwrotce masz rymy abba w pozostałych
abab można i w niej zrobić drobne przesunięcia wersów.
Zrobisz co uważasz a ja z góry przepraszam za moje
tzw. 3grosze:)
Cudowny:)
Czytam drugi raz - cudny.
Piękny,rozmarzony wiersz.Pozdrawiam:)
Piękny wiersz, bardzo.