Skok
Urodziła je grubo po trzydziestce.
Jakiś paradoks-całkiem zdrowe,
tłuste i silne.
Z zakurzonego kąta wspomnień,
wyniosło złamaną nóżkę porcelanowej
baletnicy.
Bezczelnie pomachało nigdy niekupionymi
biletami
na TEN koncert.
Zdiagnozowało osteoporozę w miłości.
Pyskate, krzyczało : ,,Marysia do
wszystkiego!!’’
Upartym palcem wskazało czyjeś marzenia,
(kolejna porcja zadań na jutro).
Triumfujące niespełnienie.
Czas zajrzeć do środka.
A tam trampolina.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.