skowyt. karawana idzie dalej
pies szczeka. idą święta
"golden bell golden bell…"
rozśpiewanymi srebrzystymi dzwoneczkami
ciężarówkami wypełnionymi coca colą
prosto z ulic miast
mikołaje wjeżdżają przez ciekłokrystaliczne
bramy
"cicha noc święta noc…"
pies wyje.
sąsiad z góry obcasem
"łup! łup! łup! łup!"
sąsiad z dołu kijem od szczotki
"stuk! stuk! stuk! stuk!"
pierwsza gwiazda
pies skomli.
w zaciszu waniliowe aromaty ciast i
jedliny
na klatce schodowej…
sąsiad z lewej
"ktoś się zesrał"
sąsiad z prawej
"zdechły szczur"
"w żłobie leży któż przybieży
kolędować…?"
ani reniferowy zaprzęg św. mikołaja
nawet nie karawan
z trudem odlepione od podłogi
zapakowane w szczelnym plastykowym worku
bez zwłoki
wrzucono do wozu asenizacyjnego
pies warczy. tocząc pianę z pyska
nie zdołał przemówić ludzkim głosem
uśpiono zastrzykiem
humanitarnie
jak to w święta
J.E.S.

beorn



Komentarze (12)
Tak naturalistycznie to ująłeś. Pozdrawiam
Nie zawsze bywa radośnie. Piszesz niezwykle obrazowo
tworząc obrazy absurdu. Dobry wiersz. Pozdrawiam :)
Aż dreszcz przechodzi. Pozdrawiam:)
Brrr. straszne te święta.
Smutny i straszny ten wiersz, pozdrawiam
Smutny wiersz. Ja widzę w nim, tego sąsiada z góry jak
bije swojego psa. Pies skowyczy, a sąsiad z dołu tylko
w sufit kijem od szczotki stuka, bo mu przeszkadza w
wigilii. Wszyscy zamknięci w swoich czterech ścianach.
To smutne.
i straszno, i śmiszno:) ale prawdziwie w wielu
przypadkach... tak zakarawaniamy od świąt do świąt:)
pozdrawiam
Bardzo dobrze oddany obraz znieczulicy społecznej.
Nikt nie zareagował na głośne zachowanie psa, nie
sprawdził, co się dzieje u sąsiada, dlaczego pies tak
ujada?
Popukali, postukali, w sufit i w ścianę, ale nikt nie
zapukał do drzwi, każdy zajęty swoim "świętowaniem"
Żal psa, bo został uśpiony tylko dlatego, że był zły o
to, iż pomoc nie nadchodziła, chociaż on tak
alarmował.
Coraz więcej jest takich sytuacji, że dopiero fetor,
wydobywający się zza drzwi, zaczyna wzbudzać
zainteresowanie.
Ech, ta samotność...
Pozdrawiam, życząc miłego dnia:)
Cześć krzemanka.
Tak nazwałem dla dramatyzmu sytuacji ten wóz od
przewożenia rozkładajacych się zwłok.
W końcu to też asenizacja.
Dobry, dramatyczny i wiarygodny wiersz. We wszystko
uwierzyłam, oprócz
wozu ascenizacyjnego. Miłego dnia.
Zapomniałeś o deklu od 'tronu'. Ten spuszczony z
uwięzi czyni hałas okrutny i spać nie pozwala.
Pozdrawiam (:
Smutne:(((