triumf syzyfa
niczym pies
który za własnym
puszcza się w pogoń
ogonem
nie mogąc
przerwać pląsów
ponuremu
przegraną swą spłaca
monarsze
po stromym zboczu
krwawiąc dłonie
wyrok swój wtacza
ze zgiętym karkiem
z bielmem w oku
choć ostre ciernie rozdzierają stopy
może tym razem
jeszcze kilka kroków
jak grom
jak potok
potrącając skały
głaz runął w dół
i znowu na nic krwawe rany
i ślad znaczony wonią potu
po raz tysięczny
po raz tysięczny nie znając szczytu
upadły sny
wyrósłszy ponad skalne granie
szczyt obietnicą
kusi i mami
choć się nie ziści
oto twój czyściec
jakim sposobem zrzucić kajdany?
ruszaj nie marudź
podróż wciąż trwa
musisz spróbować kolejny raz
życie przed tobą bagaż na plecy
w drogę ku gwiazdom
po wolność
czas
*
po stromym zboczu
cień utrudzony
wtacza swój triumf
z w o l i s y z y f a
jak grom jak potok
głaz runął w dół
J.E.S.

beorn



Komentarze (7)
oj życie i te głazy pod górę, żeby tylko sił
starczyło...
Dobry wiersz i taki napisany po męsku. Pozdrawiam
z woli syzyfa - to bardzo fajne.
A na marginesie: ostatnio frafila mi w rece fotka -
syzyf z dopiskiem (noworoczne postanowienie):
"W tym roku dokulam".
Pozdrawiam, Beornie :)
Poniekąd wszyscy jesteśmy Syzyfami:(
Dobrze oddałeś rzeczywistość z którą czasami się
spotykamy. Miło było przeczytać:) Pozdrawiam:)
Właściwie to każdy z nas jest taki Syzyfem. Mamy
marzenia ale czasem trudno je zdobyć. Coś przeszkodzi
i wszystko się wali nam na głowę. :):)
Dobry wiersz. :)
Droga ważniejsza od celu, który w gwiazdach czasem...
Jej pokonywanie ma sens i wartość (która skądś się
zawsze przyplątuje) - pomimo wszystko. Im więcej
przeszedłem, tym mniej boli.
Dobry wiersz - pozdrówki z rana:)