Śmierć złotej rybki
opadłaś na sam dół
szklanego dna
na największym kamieniu
nerwowo i nieustannie
machałaś jeszcze
złotymi płetwami
opadając z sił
łuski traciły blask
jedna za drugą
tworząc chore ciało
nabrzmiałe łapczywym
oddechem zmęczenia
gaszę światło by
nie patrzeć na ból
rano ktoś inny wyciągnie
twoje bezbarwne już sny
żeglujące bezgłośnie
brzuchem do góry
nie spełnisz już moich
trzech życzeń
autor
Sylwia J z Andrychowa
Dodano: 2005-11-02 22:35:56
Ten wiersz przeczytano 606 razy
Oddanych głosów: 1
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.