Śmierć znowu nadchodzi
Ehhh... Nie wiem jak długo to wszystko wytrzymam... Musze byc silny, by innym nie pokazac... jak BARDZO jestem kruchy... oraz z pokora znosic wszelka krytyke na moj temat... :-(
Śmierć znowu pocichutku...
Zakrada sie do mnie...
Szpony swe wyciąga...
Łapiąc serce moje...
Uściskać chce boleśnie...
ukojenie przynieść...
Bo ma historia nędzną...
Końca sie juz dopomina...
Z depresji wyszedłem...
w miłość uwierzyłem...
i w nowa znów popadłem...
już nie pamiętam jak się żyje...
Ciężarem dla świata...
samotny zostałem...
Me życie to pustka...
Pomyłka natury...
Narodzić...
nigdy nie miało mi być dane...
Istnienie mej duszy...
Jest tylko balastem...
Już bardzo chce skończyć...
życia mego dzieje...
chce sam się wykończyć...
i dać innym nadzieje...
ze beze mnie świat...
życie innych ludzi...
będzie dużo lepsze...
smutek ich ostudzi...
Na pogrzeb mój pusty...
pewnie nikt nie przyjdzie...
Ja w czerni spocznę...
w mojej własnej trumnie...
Jak za życia samotny...
ale za to spokojny...
kłopotów nie sprawiający...
i już...
blady...
zimny...
drętwy...
i nie oddychający!!!
Chciałbym mieć siłe do walki o życie... Lecz czuje, ze sam chce je już skończyć...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.