Śmierci nie.
Nagle nadeszła mnie ochota..
Wstać,otrzepać się z błota.
Podnieś się...
Wytrzeć zabrudzone buty..
Spojrzeć...
Śmierci w tawrz
i poczuć się buńczucznym
Pokiwać jej palcem przed nosem,
by nie bawiła się moim losem.
Zacząć grac jej na nerwach,
marszem płynnym biec
i powiedzieć jej:
" Pamietaj bez walki nie
zabierzesz mnie
i Ty o tym wiesz"
Komentarze (3)
Wiersz niepodobnyy do innych. Nareszcie ogień, walka,
próba sił, nadzieja. Trzymam kciuki (a nie kciuki są
do czego innego). Oddaję całe me szczęście i dorzucam
coś jeszcze ...
zabawny? Ja powiedziałabym - niesamowicie
optymistyczny, z taką dodatkową dawką przekory.
Wszyscy piszą zwykle o poddawaniu się śmierci, a tutaj
- taka odmiana. dla mnie - super.
zabawny wiersz... nawet wyobraziłam sobie tą Twoją
rozmowę ze śmiercią ;) ode mnie plusik