Sny
Skrzydeł im nie dali,
padały straszne,
topniały na fali.
W mokrych błyskach więzione,
nie przetrwały, okaleczone.
Daleko,
oczy patrzyły,
śmierci szukały,
a one cicho, cicho
jak śnieg
spadały gwiazdami.
Cudzą ręką usypiane,
szeptanką kojone,
rozwianym szczęściem po polach
z morku rzeźbione.
Nie tędy, nie tędy
szumiały brzozy,
w ciemnościach słowa
grzęzły.
Czy powstaną kiedyś?
Nie wiem
i już nie chce wierzyć.
Komentarze (8)
Tak to już jest, czasem nie warto zawracać sobie głowy
snami, bo one są tylko iluzją, stwarzaną przez nas
samych :). Pozdrawiam ciepło!
Wzruszajacy obraz liryczny. Stworzylaś mgiełkę
poetycką.
hmm..".a one cicho,cicho jak śnieg spadały gwiazdami
..."podobają mi się te słowa jak i cały
wiersz...poezja w dobrym wydaniu
w sny wierzyć nie trzeba, to one powstają na podstawie
prawdy ;)
we śnie człowiek skazany na prywatność na obejrzenie
własnego skrawka duszy...podoba mi się zostawiam + i
zapraszam na mój dzisiejszy wiersz
Rozwiane sny ,przyszła po nie śmierć ,ale kiedys
przyjdą inne chociaż teraz trudno w to uwierzyć
...wiersz ma klimat ,piękny
Szeptanka kojone .... hmmm.... a jednak... Bardzo
piekny wiersz , podziwiam i pozdrawiam
w skrzydła.. ?!!?!!?!