Sonata na kopyto i kocie łby
W uliczkach, w zaułkach deszczowych,
gdy mgły wokół lampy gazowej,
łby kocie, w marcowej wilgoci -
gołąb zmarznięty, nie w locie.
Siedzę w fotelu i myślę,
jak piękne to stare Powiśle -
te zimy i wozy węglarzy.
Tam konie z workami i twarze
woźniców ubranych w waciaki.
Odgłosy, o piątej nad ranem,
kopytem w łeb koci wstukane.
Powiśle na Solcu, kochane...
moje.
autor
Predator57
Dodano: 2020-02-23 18:58:17
Ten wiersz przeczytano 1630 razy
Oddanych głosów: 23
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (24)
Powiśle na Solcu - Twoja mała Ojczyzna.
POEZJA.
Pozdrawiam ciepło, Predatorze.
http://wiersze.doktorzy.pl/oblicze.htm
Tak było. Ja i moja też z Powiśla, z Rozbrat i szkoły
na Fabrycznej a i ślub w Św. Trójcy na Solcu.
Pozdrówka
...czyli "Zagraj to jeszcze raz, Sam" :)
Nostalgicznie, magicznie :)
Piękne wspomnienia!
Pozdrawiam :)
Pięknie o swojej prywatnej ojczyźnie.
Miłego wieczoru:)
Majstersztyk. Apoteoza miasta pełną gębą.
Piękne wspomnienie i tęsknota za tamtym klimatem -
podoba mi się wiersz, również zwróciłam uwagę na
zgrabną przerzutnię - świadczy o kunszcie pisania.
Powiśle na Solcu moje, kochane...
ciepły, klimatyczny wiersz z ładna przerzutnią
są jeszcze takie miejsca w Warszawie?
To chyba wspomnienia.