SONET 3 (Jak zazdroszczę...)
Jak zazdroszczę szczęśliwcom, którzy cię
mijają
Pośród zgiełku ulicy, na cichych
alejach,
Nie poznawszy anioła, spojrzeniem
rzucają
Obojętnym, gdy we mnie - tęsknota
przybiera.
Jak zazdroszczę widzącym twój uśmiech
wybrańcom,
Codziennością jest dla nich, dla mnie jest
marzeniem,
Gdy cierpliwość z tęsknotą dopływa ku
krańcom,
Oceanu nadziei, reszta jest milczeniem.
A ten szczęściarz jedyny, któremuś
oddana...
Choć fantazji nie starcza, czego mu
zazdrościć,
Wyobraźnia zbyt skąpa, a rozum się
wzbrania,
Jest nadzieja, w mych myślach gotowa go
gościć.
Twe spojrzenie otworzy me oczy półsenne,
Wybudziwszy z letargu, zobaczysz go we
mnie.
Komentarze (2)
ładnie napisany sonet, przepełniony dużą tęsknotą i
uczuciem , miło było tu zawitać:)
Wracam na beja, wchodzą i oczom moim ukazuje się
kolejny cudowny wiersz Twojego autorstwa!!