spacer konduktu mysli
...
nieosiągalnych marzeń zapach kusił
dusze chociaż zasięg wypalał sie
z każdym dniem
ręce wyciągnięte do ludzi by pomóc
złapać
przytulić czyjąś emocjonalną rzeź
białe noce nieprzespane
kondukty myśli zawrócone z drogi
ból
taki ciasny włożony do pudła drewnianego z
pokrywą
taki jak krzywy mój strach
brudny żal
taki przesiąkniety checią zemsty
nie mój świat
nie moje łóżko
nie moje życie
ale to ja
ja szary
śmieszny
żałosny
dziwny i niezdefiniowany
człowiek
ja dziewczyna
wylepiona skrajnymi uczuciami
wepchnieta w potrzaski innych
pluskam się w bagnie
odrzucenia
głupia jestem
bo wciaż wierze
że
jutro nie utone
tylko wypłyne i zasypie
dól nicości
wypełnie czystym sercem
sprawie że bedzie lepiej
idiotka jestem
nieprawdaz?-wciąz wierze w instytucje
c
z
ł
o
w
i
e
k
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.