Spotkanie z Panem
Dawno z życia wyeliminowana
biegnie chwytając w dłonie cząstkę
siebie.
Patrzy przez pryzmat lustra weneckiego
stojąc w bramach niebios u swego Pana.
Dotyka Jego boskiego ramienia
chyląc czoła przed najświętszą postacią.
Skrywa w niepewności swoją tożsamość
prosząc chociażby o szczyptę
natchnienia.
I może trochę siły na dokładkę
by umiała wytrwać w tej bezsilności.
Która osłabia ją z każdą minutą
niech świat nie uważa jej za wariatkę.
Komentarze (7)
to jak z ewangelii...dotknęła sukni Pana,bo to wiara
ja uzdrowiła-pięknie !
Ciągle gdzieś biegniemy z wiarą, że szczęście chwycimy
wreszcie. Piękny wiersz, choć smutny...
Bardzo interesujący wiersz, ciekawe metafory, dobrze
się go czyta - to tak na gorąco. Trochę tajemniczy
wiersz, skłania do refleksji.
Spotkanie z Panem...a prosisz o tak
niewiele-natchnienie, siłę...smutny ale ma w sobie
odrobinę optymizmu wiersz.
już tylko jeden krok do świętości, jak ocenia 'fasti'
, z prawdą i sercem otwartym wszystko Bogu miłe,
śliczny wiersz.
P.s. A z tą wariatką - pszesadzasz.
To już jeden krok do świętości,tak żarliwość wiary
odmienia życie człowieka. Bardzo ładnie.
Taki temat wiersza podyktowało ci jakieś przeżycie nie
do pogodzenia się z nim. To takie moje odczucie. Nie
można się tak łatwo poddawać. Na świecie jest tyle do
brania, co i do dawania. Spróbuj to zrównoważyć a
będziesz itnieć.