Spotkanie w parku
Wczesnym rankiem ją spotkałam,
przez park biegła,
w mgły spowita.
Zawołałam.
Dokąd Pani, tak o świcie?
Zabrać idę czyjeś życie.
Popatrz Pani, śnieg już sypie,
zima taka piękna.
Daj im jeszcze pożyć,
idą święta.
Słyszysz kolędy już grają.
Słyszę tylko cierpiących,
jak wołają.
I choć w wielkiej trwodze,
doczekać się nie mogą.
Nie zatrzymuj w drodze.
Ja do serca ich przytulę,
tak jak matka, bardzo czule.
Do snu ukołyszę, pocałunkiem
ból wyciszę
i odejdą ze mną w ciszę.
I pobiegła.
Jeszcze za nią zawołałam,
czy coś dla nich zrobić mogę?
Tak, życz szczęścia im na drogę.
Komentarze (77)
smutny, ale pięknie ujety, zwłaszcza przedostatnia
zwrotka.
Niestety, śmierć przychodzi często niespodziewanie i
nie da się ubłagać...
Pozdrawiam serdecznie :)