Krzyk
W gruzowisku coś się porusza, w barłogu ze
szmat i łachmanów.
Świszczący oddech.
Nerwowe zamykanie i otwieranie
zapiaszczonych powiek.
To koniec.
Łykam kęsy powietrza gęste od piwnicznych
wyziewów.
Od jęków splątanych, ciągnących się znikąd,
donikąd rur, z których wycieka czarna
cuchnąca
maź.
Kim jesteś, rozpięty na krzyżu
i wpatrzony w ziemię
tym zwielokrotnionym spojrzeniem owadzich
oczu?
Albo —
raczej
— czym?
W aureoli zeskorupiałej rdzy,
w brunatnych
smugach zacieków.
Przeogromna cisza wrasta korzeniami głęboko
w ziemię.
W melancholii blasku,
w znoju jakiegoś oczekiwania…
Wspina się po ornamentach pozrywanych tapet
przeciągły krzyk dawnego przerażenia.
Gdzieś w oddali czasu, w ogromnym przeciągu
trzask drzwi bez klucza…
Kto miał przyjść?
Kto?
Nie przyjdzie nikt.
(Włodzimierz Zastawniak, 2023-03-29)
https://www.youtube.com/watch?v=kaH-LkXe-es
Komentarze (4)
Ja słyszę ten krzyk Włodku...poprzez góry i morze i na
końcu świata...Przytulam...
Ja słyszę ten krzyk Włodku...poprzez góry i morze i na
końcu świata...Przytulam...
Czy to jeszcze człowieczeństwo gdzieś jest obok, czy
już kompletnie niewiara i nicość?
brrr. Ale klimat!