Spowiedź
Zrodzeni w czystości tak niewinni
skąpani w wodzie na świętej ziemi
owinięci w bieli anielskie szaty
oczy twe znają miłość.
Kochają tę matkę.
Która pociesza i tuli troskliwie.
----
Coraz trudniej wyznawać prawdę,
kłamstwo podaje wpierw rękę.
Później wiesza kamień na duszy.
Ogromny strasznie
aż nadchodzi czas.
Zrzucenia tego ciężaru
by poczuć ulgę tylko na chwilę
Gdyż powraca w niewinności.
----
Garść dolarów
dla pragnących chleba
z kieszeni oddam.
Ostatnie buty
zaproszę do domu swego.
Czy za małe to czyny
Ile jeszcze pytam.
Gdy ciążą na mnie kolejne winny.
----
Wstyd czasem wyrazić słowa.
Gdy szczerze przyznajesz.
Że ze spokojem patrzyłeś.
Jak zło krzywdzi.
Zadaje kolejny ból.
I po takim długim czasie
przynosisz swe sumienie.
Oplute
zbrukane
okaleczone
sprawiedliwa kobieta
co, że bez oczu
wysłucha uważnie.
Nawet wybaczy.
Jednak powie, że za późno.
A ty płaszczem
wstydliwym okryjesz twarz.
Głowę znużysz w nurcie słonych łez.
----
Trzymam drewniany ster.
Płynę na oślep.
Straszliwy sztorm
wyrzuca moje życie za burtę.
Pozostał tylko rozpacz i żal.
Łaskawe morze daje.
Długi czas
składa w pokłonie obietnicę.
A fale wyrzuciły na brzeg.
Z niedowierzaniem
bo niejeden już mówił.
Nikczemnie do wiatru
pustymi słowami
Że się zmieni.
Autor wiersza Damian Moszek.
Komentarze (5)
Bywa też tak, że za późno jest na wszystko.
Miłego wieczoru.
Kłamstwo nie popłaca, ale czasem wyznając prawdę można
wszystko przegrać. A życie bez pokus jest płaskie...
Zawsze można wszystko rozpocząć od nowa, wyciągając
wnioski z przeszłości. Pozdrawiam serdecznie:)
Jakaś myśl w tym jest, ale bardzo zagmatwana dużą
ilością czasu, który należy poświęcić na czytanie.
Pozdrawiam.