Spowiedź Jastrowska
Ocenzurowane
Wysoki Sądzie, lożo szyderców,
Koledzy, wrodzy, drodzy ławnicy;
Biję się w piersi, że popijałam
Ze współoskarżonym wiśniówkę w piwnicy.
Sąd mnie ostrzegał przed tym łachmytą,
Gdy mówił "pragnę" na swojej działce;
Jabłoń szeleszcząc na nas psioczyła
Jak Sąd z moimi splatał swe palce.
Kochani świadkowie, Mamo, Najdroższy,
Przyznać Wam się do czegoś muszę
Wsiadłam do auta oskarżonego:
By w nocy zatracić ciało i duszę.
Sąd również mnie na to bardzo uczulał
Wożąc w Toyocie nawet do Wałcza,
Próbując całować mimo sprzeciwu;
Podziw miał w spodniach, aż miejsca nie
starcza...
A co do Ciebie, Współoskarżony,
Powiem to głośno i będzie z górki:
Dupa jest z Ciebie, a nie żaden facet
Jak zamiast do matki skaczesz do córki
Lepiej spójrz proszę na Sąd Jastrowski
Póki jeszcze na nas nie warczy:
To człowiek honoru, czysty i prawy!
Prawdziwe kompleksy i uwiąd starczy...
Skruszona wszystko obecnym wyznałam;
Mogę spokojnie wyzionąć Ducha.
Ostatnia prośba, bardzo banalna:
Niech teraz może ktoś Sąd przesłucha?
Komentarze (8)
Jan Dmochowski, dziękuję, już poprawiam :)
""na nas" ;-)
Mama to uniewinni ale najdroższy ...to gorzej :=)
Całkiem fajnie.Pozdrawiam.
z sędziami to tak jak z księdzem-spowiadają się jeden
u drugiego pytając niby przypadkiem o adres
"grzesznicy"
Cześć!
"wrodzy" - nie drodzy?
Rytm do poprawy i będzie fajny wiersz, bo pomysł
zabawny. Za ten pomysł plus
Pozdrawiam
Najważniejsze, że Sąd okazał się hipokrytą. Pozdrawiam
serdecznie :)
hm nie wiem czy chodzi sąd czy o zatraconą dusze i
ciało w tym aucie
ważne ze skruszona i ciekawa