Spóźnienie
nie wiem co mnie zatrzymało
może słońca jesiennego promień
przegapiłam dumnie głoszone słowo
i patetycznych sto oczu
nie wiem dlaczego nie przybyłam
w czasie ściśle wyznaczonym
może deszczu kropla zbłąkana
zwiodła mnie z obranej drogi
wiem że czekali wszyscy cierpliwie
miejsce rezerwowali skrzętnie
lecz złoty liść lecącyc z nieba
porwał me piwne oczy bez pytania
po godzinie zapewne były nerwy
lecz wybaczcie mi prosze moi drodzy
wiatru skrzydła mnie uprowadziły
wprost w ramiona złotej zorzy
Komentarze (1)
Piękny wiersz, pozdrawiam