Sprawiedliwosc zycia
Nie masz juz tchu.
Poddajesz sie...
Upadasz na podloge
wspomnien.
Wstajesz ,kolyszesz sie
niczym zakrecone
dziecko , ktore zeszlo z
karuzeli.
Brak Ci juz sil probujesz
wypowiedziec slowo.
Nadaremnie.
Podchodzi do Ciebie.
Upadasz znowu.
Blagasz go o przebaczenie...
dostajesz w twarz. Kolejny
raz .
Dziecko placze.
Wypada z kolyski.
Podnosisz , uspokajasz.
Zapalasz papierosa.
I wmawiasz
sobie ze wszystko jest
w porzadku.
Zblirza sie noc.
Zuca Cie na lozko.
Musisz robic to z nim.
Znowu...
Niestarcza mu upadasz
na podloge. Krwia ocieka
Twoja twarz.
Potem trzezwieje i jak
zawsze powtarza "kochanie to
ostatni raz"
Przepraszam za brak polskich znakow. I bledy, jestem roztargniona ...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.