Strach
wewnętrznemu dziecku
Dzisiaj się spóźniłam
Rozdarłam ciało spalone od słońca
Maleńki promyk dobra zabiłam
Uciekłam tam choć lęk co chwilę mnie
trąca
Jesteś tu sama
Sama siebie ranisz
Idziesz po schodach, choć widzę cię za
bramą
Jezu... i wciąż te same papierosy palisz
Wciąż tak głośno tupiesz
Oddychasz niepojęcie
Nie ruszaj tej laleczki, oczy jej
wyłupiesz
Błagam cię tak święcie
Wstręt mnie dławi od twojego zapachu
Zabijasz moje małe istnienia
Nie obchodzi cię już nawet
Że ich już nie ma...
Komentarze (1)
smutny, ale prawdziwy