Strzyga
Niczym wieszcz poezją na ustach mówiłem
Wszak słuchać powinienem nie czyniłem i
Głupiością przepełniony ogłuchłem na
Amen
Posągiem Afrodyty byłaś szorstka i zimna
Dla mnie wciąż byłaś ponętna i zwiewna
Oślepłem pięknem twym oczy wciąż sycąc
Choć próżności ohydną porosłaś urodę
tracąc
Niemy upajam się twego dźwięku barwą
Nielicho skrzeczysz czarcią będąc larwą
Niefart, że nie sypią już drewnianych
stosów
Żal że nie cofnę moich lat i losów
………Zmądrzałem
………….Przejrzałem
.………Głos
odzyskałem
Wreszcie się z tobą na dobre rozstałem
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.