Światła latarni
W zachłannym mroku nocy,
który spowija świat,
ignorując gwiazdy
i blade światła latarni,
powoli, jakby niechętnie,
ostrożnie, jakby ze strachem
przechadzam się ulicami miasta.
Zamyślona pytam samą siebie...
Gdzie jesteś?
Siadam na zimnych płytach chodnika,
paznokciami głucho jeżdżę po betonie.
W pamięci widzę Twoją twarz,
Twoje oczy, usta i dłonie.
Prawie jakbyś był obok,
blisko, na wyciągnięcie ręki.
Lecz to moja wyobraźnia,
to tylko puste marzenia.
Zrezygnowana wracam do domu.
Do miękkiej kołdry,
do przyjemnego ciepła
i snów o Tobie, o mnie...o nas...
Komentarze (1)
Miłego spania... ciepły wiersz :) smutku raczej nie
widzę tylko tęsknotę wiec może inny klimat ??