Świt
Świt
Tylko ty możesz ranić mnie
Tobie tylko na to pozwalam
Na szarym końcu twojego życia
W cieniu chwały która spowija twą twarz
Nie mam już sił
Tylko tobie wolno dotykać mnie
I chociaż później cierpię
To nie martwię się tym, bo kochasz mnie
Po wieczność chcę być dla Ciebie
Blednie moja twarz,
bo ktoś znowu wbija mi cierń
jesteś balsamem który łagodzi ból
Płonie krwisty księżyc
Pęka niebo teistów
Zstępuje Bóg i aniołowie z Nim
Staliśmy się Edenem
Kolejny raz pragnę Ciebie
i nawet gdy pewnego dnia znikniesz
Pragnienie pozostanie pragnieniem
przyszłości niejasną wizją
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.