syndrom niezaklętej rzeczywistości
sumiennie pada kolejny dzień
rynsztoki oddychają bąblami
żelbeton nieba miażdży kark
wprost proporcjonalnie do ciśnienia
rosną przymusy zachowań bezdusznie
staję się burzliwym mięsem
niewolnik kalejdoskopowej natury
w połowie schodów do ciebie ołowiane
myśli
pamięć rzuca skojarzenia pod nogi
następuje
metamorfoza wątpliwości w pewność jestem
ból
jak potrącony szczeniak co prawie już
zdechł
pomiędzy klamką a pukaniem zamarła dłoń
uderzyłem raz i uciekłem
Komentarze (19)
... jakaś tam racja. Dają receptę i się bujaj... ;)
Choć np. u mnie już sam proch zrobił dużo i sobie nie
pozwalam na wiele. Ale człowiek czuje, że mogło być
sporo lepiej... ;)
Ja efekty leczenia osób z ChAD widzę jak bandażowanie
otwartego złamania :(
Cześć Mily... mocno smutna ta refleksja, a
przynajmniej niestety tak ją interpretuję (bo życie to
jednak suka), tym bardziej dzięki... :)
Ostatnie trzy wersy znam z ...
Pozdrawiam Marcinie