Szarej monotonii
Nie godzę się na Ciebie
Ani trochę
Ale ty nie pytasz o zgodę
Wchodzisz, siadasz, patrzysz
Rozkładasz ręce
Łapczywie łapiesz moje pocałunki
Dotykasz
Starego bujanego fotela
Siadasz w nim
Czekasz
Czekasz
Czekasz
Wypijasz herbatę
I wychodzisz
Smak monotonii
Jest drugim niestety
Obliczem naszej miłości
Czytam w książkach o szaleństwach
Uniesieniach
Marzeniach
Planach
I nie wierzę
Że można tak beznadziejnie kochać
Z takim beznadziejnym oddaniem
W wierszu nie mówi autor.
Komentarze (2)
Bardzo mi się podoba. To niedowierzanie... Na plus.
podoba mi się, ładnie poprowadzony, ciekawy...