szarlotka wyborcza
wtedy kiedy pierwszy liść odleci z
drzewa
a łzawy wicher połamie gałęzie
gdy już szare słońca oświecą powietrze
zatańczyć spróbujcie raz ostatni jeszcze
nim w błocie cała ludzkość nie ugrzęźnie
jak klucze ptaków i muzyka skrzypiec
przydrożny kamień u szyi łabędzia
ten zapach jabłek lub smażonych frytek
jest kwintesencją kiedy głód zwycięża
nie bądź jak baran wilkiem dla jagnięcia
powalone wkoło mury nienawiści
pod nimi głęboko leżące urazy
i rzeka do której się wchodzi dwa razy
no może nie robią dzisiaj tego wszyscy
nie każdemu wypada pokazywać twarzy
JW.
Komentarze (1)
Niespodzianką miłą jest dla mnie ten wiersz bogaty w
przenośnie, opisujący i moje przemyślenia.