I tak trwac chcę wiecznie...
Wtopił w usta moje usta swoje
Uczułam ciepło przyjemnie rozchodzące się
po mych wargach
Pomyślałam że to słabość...
Dotknął nagle mojej zimnej skóry...
Strach owładnął wnet me myśli
Czuję... Już nie mogę dłużej...
Delikatnie gładząc koniuszkami palców
Mą wyzutą z ciepła spętaną potokami krwi
skórę
Przepala mnie wampirycznie bolesnym
promieniem
Radosnego źródła światłości...
Moje drżące piersi błagały o kroplę Jego
krwi
By połączyć w ulotnej ekstazie
żył złowieszcze wstęgi...
Tak dotykam, czuję, pragnę...
Kołata me serce a On wciąż
Zakuwa w mosiezne kajdany pocałunków
Mą śnieżnobladą skórę
Nagle przepełnia moją duszę...
Zastygła krew pulsuje w mych
skroniach...
Myśli podniecone zapachem jaśminu wirują
uparcie...
Moje ciało odchodzi... Zostaje zlękła
dusza...
Łaknąca Jego duszy...
I tak trwam...
I tak trwać chcę wiecznie....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.