Tamtego dnia
chmury tuliły miasto
kradnąc gorące spojrzenie
nagiego słońca
przyczajony cień tak nagle
dopadał podwórko Twojego jestestwa
i zaczęły płakać okna
żwawym strumieniem
spłynęły wszystkie nadzieje
i choć świat smutniejsze rzeczy widział
takiego popchnięcia nie zapomni nikt
autor
N!KA
Dodano: 2015-03-10 23:39:44
Ten wiersz przeczytano 648 razy
Oddanych głosów: 8
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (7)
przyczajony cień tak nagle
dopadał podwórko Twojego jestestwa - to jest dobre i
wymowne, pozdrawiam
Żeby zrozumieć, to trzeba przeżyć samemu. Pozdrawiam
:)
nadzieja jest niewidzialna bo byłoby nudno. pozdrawiam
Zmysłowo oddana rzeczywistość pożegnania. Miło było
przeczytać:) Pozdrawiam:)
trochę tajemniczy:)
Bardzo ładny melancholijny wiersz. Pozdrawiam.
Podoba mi sie:-) bardzo...