Taniec
Oddech z oddechem
w uścisku się splata...
Dłoń z dłonią w szalonym
pędzie i chęcią wszechwiedzy
ciało obejmuje.
Usta nie zawsze ust dosięgają,
lecz trasy wciąż, szybko nowe
wyznaczają, by oddać hołd
miejscom zakazanym, na światło
ciemności lubieżnie wystawianym.
Język odkrywa ciche zakamarki,
jak wielki podróżnik podąża ku chwale,
by pierwsze owoce rozkoszy już zebrać
i dać się ponieść nadchodzącej fali.
Wzrok błądzi obdarty z rozumu,
bezmyślnie przyjmując co ciemność
pokaże...
W tymże preludium zaczyna się taniec,
a dzięki niemu ciche spełnienie,
obdarte ze wstydu, radosne i piękne...
Dające zawsze cudne ukojenie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.