Te dranie
Gatunek inwazyjny
W życia mozole jak kot po stole
Mogłbym tak chodzic i wąchać
Pośród talerzy pełnych wieczerzy
Chciałbym nauczyć się stąpać
Stąpać niechętnie, nieumiejetnie
Jakoś się samo potrafi
Tańczyć na linie jak w niemym kinie
Popełniać te same gafy
W ciągłych obawach, kościołów nawach
Zgubiony i zawstydzony
Do rzeczy śmiałych, myśli niemałych
Nie jestem przyzwyczajony
Nie bez kozery cztery litery
Gonimy wkoło i wszędzie
Choćbyśmy nie wiem jak się kręcili
Ona gdzie była tam będzie
Na te kłopoty dobre są koty
Wciąż sobie myją ubranie
Nie żal im śliny ani godziny
Samo się nic nie stanie
Więcej prostoty, uczmy się od nich
Jak zgrabnie iść wśród talerzy
Nie tylko kotom, nam też, idiotom
Coś się od życia należy
Z kotami to to ten nos dla tabakiery.
Komentarze (16)
po prostu- kotu się nigdzie nie spieszy, a my w
pędzie...