telefoniczne rozczarowanie
Wyrzuciłam
w kąt telefon.
Dziś piekielnie
się naraził.
Zamiast dzwonić,
hałasować
milczy jak
zaczarowany...
Tak się
w niego
wpatrywałam,
taki miałam
obłęd w oczach,
w takiej byłam
desperacji,
że wzrok
zaczął
mi szwankować...
Powiedziałeś,
że napiszesz,
powiedziałeś,
że zadzwonisz,
więc chodziłam,
spałam, jadłam-
- wszystko
z telefonem
w dłoni...
A ten mały,
czarny diabeł
wciąż się ze mnie
naigrywał.
Miał mi dźwięczeć,
śpiewać,
dzwonić,
a tu cisza,
ciągle cisza...
W końcu
nerwy
wzięły górę,
stałam się
czymś na
kształt burzy.
Przemykałam
jak huragan.
Technologia
mi nie służy...
Myślę sobie:
takie życie
do niczego
nie prowadzi.
Nie chcesz,
nie dzwoń,
nie namawiam.
Nawet nie wiesz,
ile tracisz...
Komentarze (2)
ja wolałam Twoje głębsze przemyslenia zawarte w
wierszach.. w tych.. nic nie dostrzegam.. no moze
troche paradoksalnej treści życia ;-)
Ach! Skąd to znam! Ha, ha! Milczy jak zaklęty paskudny
telefon, ale dobrze napisałaś: nie wie co traci ten
ktoś... Swietny wiersz.