w ten dzień 1 listopada
idę ,środkiem alei
znanej mi od zawsze
lodowy marmur mrokiem
chroni tajemnice cienia
pozą zadumy błyszczą człekokształtne
twarze
wokoło znicze listopad -wirują
wspomnienia
trzeszczące
drzewa toną w nurcie dramaturgii
zdają się ramionami wrastać w żal tej
chwili
idę, mijając cząstkę ludzkiej
bezradności.
skupionej w prośbach za tych
którzy się spełnili
liście
jak łzy człowieka wiatr dłońmi ociera
bez ruchem wypełnione epitafium życia
tu leżą myśli inne stracone marzenia.
szczyty nieosiągalne już nie do zdobycia.
Komentarze (5)
W wielkim zadumaniu przedstawiłeś ciekawą konstrukcję
wiersza.
Przepiękny wiesz, odzwierciedla rzeczywistość, jest
prawdziwy.
wiersz pełen zadumy i tęsknoty...pozdrawiam :)
Zaduma tęsknota pięknie opisana ten czas jest niezbyt
przyjemny ale taka kolej rzeczy +:o)
Nostalgicznie o przemijaniu( wokoło-razem).