Teraz to ma sens
Ciasno, duszno…
Samotność otacza jak tłum na koncercie
Krzyczy głośno, ale nikt nie słyszy tego
głosu rozpaczy
Bo za wiele osób krzyczy?
Bo trudno się z tym wszystkim uporać?
Bo już nie ma nadziei…?
Kiedy na kieliszku w restauracji życia
Jest zbyt wiele rys
Wyrzuca się go, tłukąc wcześniej na miliony
kawałków
Pozostaje po nim tylko brzęk szkła
I małe drobinki, niezdolne, by je na powrót
posklejać
Najgorzej jest dać nadzieje
By ja potem zabrać
Szarpanina uczuć, zrywanie przywiązań
Karmienie marzeniami pomieszanymi z
odrobiną jawy
Tłumaczenie sobie znaków dnia
codziennego
By kiedy zaczną się spełniać
Pokazać, że to nie to
Że było by zbyt dobrze i pięknie
Na ziemi nie ma raju
Czasem zastanawiam się
Dlaczego?
Mimo, że to diabelskie pytanie
Tak często pojawia się we mnie
Bo nie widzę wyjścia z tej beznadziejnej
sytuacji
Może tylko ja
Nosze taki krzyż
Chciałabym mieć tego pewność
Że nikt inny tak nie cierpi
Wtedy przyznałabym racje:
„Tak, teraz to ma sens”
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.