tęsknota wyżarła ci...
Idę ciemną rzeczywistością, naprzód prę,
bo na przodzie czekasz na mnie, kochany.
Z rękoma w kieszeniach stoisz przy
najbliższym wierszu,
czekasz tam, gdzie kominek tęsknoty spala
moją papierową duszę,
tam gdzie granica przemijania zaćmiewa
słońce.
Jeszcze do Ciebie nie doszłam,
ale wiem, że jesteś właśnie w tym miejscu,
że pijasz gorącą nadzieję na rozpalenie
wiary,
bo inaczej umarłbyś przecież z pragnienia.
Ja nie umrę,
wiedz, w głowie mi tylko tupot moich
przemarzniętych stóp stąpających po
chodniku zniecierpliwienia,
a każdy kolejny krok rodzi iskierkę
szczęścia,
bo zbliża mnie do Ciebie, mój drogi.
Nie zajmuję się codziennymi sprawami,
dni są tylko liczbami,
które nas od siebie dzielą,
czas traktuję jak rzecz,
która musi po prostu przeminąć.
A ja gram w tym przedstawieniu rolę
fanatycznego czekania.
A kiedy już dojdę,
kiedy zobaczę Ciebie,
mój najdroższy,
wtedy to przyśpieszę.
Złapię powietrze w żagle uśmiechu i stanę
przed Tobą rozpromieniona,
cała w skowronkach i przygotuję się na Twój
dotyk.
Zamknę oczy, na baczność każę stać
wszystkim moim zmysłom, będę czekać jak na
cios, cios szczęścia -Twój dotyk.
Ale cóż to?
Otworzę oczy,
najpierw lekko, bo rozmarzona,
potem szeroko ze zdumienia,
usta moje wykrzywią się w rozpaczliwym
krzyku, tym głuchoniemym.
A Ty będziesz nadal stał przede mną ze
smutną miną,
po prostu bezręki mężczyzna.
Gdzie Twoje ramiona w których miałeś mnie
zamknąć,
którymi miałeś mnie oprawić,
nie masz.
Miałeś mnie dotknąć,
miałeś wynagrodzić czekanie
i tęsknotę niszczącą,
zjadliwą,
nie możesz.
Będę pytać czemu,
kto Ci je odebrał,
przecież czekałam,
a kiedy się doczekałam straciłeś ręce dla
których żyłam.
Czy to tęsknota wyżarła Ci ręce, którymi
miałeś mnie ukochać?
Komentarze (2)
Świetny wiersz!
Miłość nie jedno ma imię, cóż ręce to tylko ręce,
liczy się serce. Pięknie piszesz.