To od początku zmierza...
Odległa przestrzeń jak plama w kosmosie,
nie załatana niczym serce rozdarte, puste,
bolesne,
przez oczy promienie wysyłające do duszy
zamglonej,
w której furtka jest a klucza nie ma i nie
będzie,
bo to przecież nie serce nie zwierciadło
obracające się w dłoni,
odbijające światło słodyczy ku czerwonym,
wilgotnym ustom,
będącym punktem wyjścia dla słowa innego
podlegającego euforii ciała,
emitującego fluidy szczęścia,
otworzyły się niczym wrota do głębi,
wyleciało sześć liter
układających się w jeden konkretny
wyraz,
taki rzadki,
szczery,
cieszący każdego
KOCHAM...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.